Twitter

Niedziela na wsi

niedziela, 8 listopada 2009

Ostatnio byłam na wsi i posadziłam chyba z dwieście tulipanów, hiacyntów i żonkili. W piątek była piękna pogoda, piękne słońce, naprawdę było fantastycznie. Cały weekend spędziłam jako ogrodniczka i baby sitter, bo Aśka, która przeniosła się do Bukwałdu, miała akurat jakąś konferencję. Posadziłam kwiatki, przejrzałam wszystkie zeszyty, poodrabialiśmy lekcje. Moje wnuki, które chodzą teraz do wiejskiej szkoły, nie lubią, jak ja przyjeżdżam, bo gonię je strasznie i muszą po sto pięć razy przepisywać to samo. Ale aż przyjemnie jest patrzeć, jak im dobrze ten pobyt na wsi robi, jak to, że są blisko natury, zupełnie zmienia ich widzenie świata. Tam był jeleń, a tam fantastyczna mgła nad jeziorem; zobacz, jakie kolorowe liście… Kiedy były w Warszawie, o takich sprawach w ogóle nie rozmawialiśmy. Wielka frajda! Zupełnie inne środowisko, a do tego małe klasy. Widać, jak w tej szkole wszystko jest zauważone. Przy trzydziestu uczniach nauczyciel nie był w stanie wszystkiego sprawdzić, a tu nie zdarza się, by jakieś zadanie domowe nie zostało skontrolowane, by nauczycielka nie zwróciła uwagi, że ktoś bazgrze. Oprócz tego jeżdżą do Olsztyna: Kuba na siatkówkę, dziewczyny na tańce, więc są zafascynowani nowymi zajęciami. Bałam się, że to będzie dla nich straszna rewolucja, ale okazało się, że świetnie się w tym wszystkim znalazły i dobrze się z tym czują. Wokół nich pełno psów i kotów, więc mają i swoje obowiązki: muszą je karmić i sprzątać po nich. Życie w kontakcie z naturą na całość. Dla mnie też te cztery dni na wsi były wspaniałe.
 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI