Twitter

Mam nadzieję, że zmiany są nieodwracalne

czwartek, 2 listopada 2006

Podczas mojego ostatniego pobytu w Londynie spotkałam się jak zwykle z taką moja grupą badawczą, spośród ludzi, którzy wyjechali, by wiedzieć, co się wśród nich dzieje.

Wydaje mi się, że my nie zdajemy sobie sprawy, jak istotnym elementem, jeśli chodzi o wyjazdy ludzi, są rzeczy, które nie mają nic wspólnego z pieniędzmi. Nic. Bo spora z nich część takie same pieniądze mogłaby zarobić w Polsce. I dzisiaj to już jest tak, że przy tym wysokim bezrobociu, które moim zdaniem jest bardzo nadmuchane, jeżeli ktoś chce znaleźć robotę, to naprawdę może ją znaleźć. Bo coraz częściej jest tak, że to przedsiębiorcy poszukują pracowników, nie mówiąc już o urzędach i innych miejscach, gdzie naprawdę brakuje ludzi.

Ale dla tych młodych, którzy zdecydowali się wyjechać – a jak podają tamtejsze źródła to jest ich 700-800 tysięcy – to właśnie elementy związane z tym kompletnym bałaganem, jaki u nas panuje, i to, że tam można znaleźć jakiś ład i porządek, jest coraz ważniejsze przy decyzji o wyjeździe. I co jest ciekawe: pamiętam w odniesieniu do naszej starej Polonii, że gdziekolwiek się z nią spotykałam, można się było założyć o duże pieniądze, że zawsze będą co najmniej trzy frakcje, że wszyscy się między sobą tłuką, że każdy na każdego mówi najgorsze rzeczy, i nie było tam żadnych możliwości, żeby coś zrobić wspólnie. Natomiast ci młodzi ludzie są zupełnie inni. Po pierwsze, trzymają się z daleka od starej Polonii, co oczywiście też nie jest dobre, bo szkoda, że są te podziały, ale – po drugie, potrafią się świetnie zorganizować: słuchałam ich radia w Internecie, naprawdę profesjonalnie robionego, wydają swoje gazety, mają swoje stowarzyszenia. To tam wygląda naprawdę zupełnie inaczej – to jest zupełnie inny świat niż ten, który mamy tutaj. Ale to świadczy o tym, że właśnie ci, którzy są dobrze zorganizowani, mają jakiś pomysł na życie, nie chcą go marnować na jakieś głupoty, to oni pracują dzisiaj gdzieś indziej. A my tu zostaniemy z tymi, którzy albo nie mają odwagi, albo nie mogą, albo nie potrafią. I miałabym duże wątpliwości, czy zostają tu dlatego, że są patriotami. Jak będzie rzeczywiście tak, że Polacy będą się lepiej organizować na zewnątrz, to to stwierdzenie, że społeczeństwo będzie za granicą a rząd w kraju, stanie się prawdą.

Żeby się coś naprawdę zmieniło, to musi odejść to pokolenie. To są ludzie, którzy ciągle koncentrują się na rozdrapywaniu przeszłości, na udowadnianiu, kto kiedy miał rację i kto w której szafie ma na kogo papiery. Oni nie są w stanie zaproponować czegoś konstruktywnego.

W tym czasie, kiedy byłam w Wielkiej Brytanii, toczyła się akurat debata parlamentarna. Ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie u nas takiej sytuacji – choć to inny system – że po jednej stronie niewiele ponadmetrowego stołu stoi Cameron, po drugiej stronie Blair, między nimi toczy się dyskusja, pytania są zadawane z obu stron, często bardzo krytyczne, ludzie tupią albo krzyczą coś (tu akurat chodziło o służbę zdrowia), a oni przecież walczą o władzę... Nie wyobrażam sobie tego, że po jednej stronie stoi Tusk, po drugiej Kaczyński i trwa podobna debata. Po pierwsze, jaka jest wiedza tych dwóch panów o tym, o czym mówią? I to nie jest tak, że za nimi ktoś siedzi i tłumaczy się za nich. To jest szef partii opozycyjnej i premier i ich zakres wiedzy o problemie jest zaskakujący, a sposób, w jaki to się toczy, jest tak profesjonalny, nacechowany taką odpowiedzialnością za słowo, że nie można tego porównać z sytuacją u nas, kiedy jedni drugim tylko przykładają i chodzi tylko o to, kto komu bardziej. Nie wiem, ile trzeba lat, żeby to się zmieniło.

Jedyna nadzieja jest w tym, że ci ludzie, którzy są teraz w różnych krajach, uznają, że dosyć tego, że my jednak chcemy wrócić do siebie, bo to jest nasze państwo, za które odpowiadamy. Tak jak myśmy w ciągu tych szesnastu lat byli w stanie wykorzystać wiedzę tych wszystkich, którzy byli gdzieś indziej, choć dziś różnych stypendystów uważa się za podejrzane towarzystwo. Ale dzięki temu nie musieliśmy uczyć się od zera. Jeżeli i teraz tak będzie, że ta wiedza i to doświadczenie będą tu wykorzystane, to możemy tak samo bardzo szybko pójść do przodu, również w procedurach demokratycznych. I ja patrzę na to optymistycznie. Choć z drugiej strony, jak się prześledzi naszą historię, to napawa strachem, jak potrafiliśmy w różnych okresach roztrwonić nasze najlepsze lata. Jak potrafimy roztrwonić wszystko to, co sami zbudowaliśmy. Mam jednak nadzieję, że pewne pozytywne zmiany są jednak nieodwracalne.

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI