Twitter

Dziś piątek, trzynastego

piątek, 13 października 2006

Dziś piątek, trzynastego... Nie uznaję żadnych przesądów, może dlatego, że – o d p u k a ć – nigdy mi się nie zdarzyło nic takiego, żebym mogła powiedzieć: no tak, wiadomo... Nawet jest odwrotnie. Ponieważ lubię się próbować, więc – wydaje mi się – że czasami robię coś jakby na przekór: ot, polecę w piątek, trzynastego, żeby sprawdzić, że można lecieć, można zaryzykować i nic się nie zdarzy. Że jak czarny kot biegnie, żeby właśnie dać mu przejść drogę... To może taka wiara trochę à rebours...

Ale z drugiej strony mam takie przekonanie, że tych wszystkich guseł, wierzeń, zbieranych przez całe lata i wieki, nie wolno tak do końca lekceważyć. Że za tym kryje się jakaś mądrość ludowa i nie można powiedzieć, że to jest tylko śmieszne. Im więcej wiemy, im głębiej wchodzimy w parapsychologię, w różne badania, które pokazują, ile racjonalności jest w rzeczach nieracjonalnych, tym więcej pokory wobec tego człowiek nabywa. Więc może się kiedyś okaże, że akurat w tym dniu jest taki układ planet czy takie promieniowanie (nie wiadomo jeszcze i to nie jest jakby moja bajka), że to nie może być lekceważone. Ja się z tym próbuję i staram się temu nie podporządkowywać. Może w tym jest nawet jakaś odrobina hazardu... jak na razie – jak widać – nieszkodliwego (i oby tak dalej było!), ale to, że staram się z tym walczyć, nie znaczy, że to lekceważę i uważam, że to jest kompletnie pozbawione sensu. W wielu rzeczach, które nam się takimi wydawały, znajdowano jednak coś racjonalnego, co nawet naukowo można było udowodnić. Z kolei w tylu rzeczach, które powinny mieć sens, tego sensu nie ma...

Widziałam się ostatnio z Markiem Kondratem i rozmawialiśmy oczywiście o tym, co się w Polsce dzieje. On był świeżo po lekturze Tazbira... Zresztą generalnie, jak się czyta książki z zakresu historii Polski, to to napawa strachem – gdy się patrzy, w jaki sposób byliśmy w stanie roztrwonić nasze najlepsze lata, nasze sukcesy. Wszystko jedno, czy to dotyczyło bitwy pod Wiedniem czy pod Grunwaldem. Wtedy człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to nie jest tak, że my to mamy już w genach. Że potrafimy zrobić wszystko, żeby zniszczyć to, co sami zbudowaliśmy. Że może my, Polacy, tak to mamy gdzieś zapisane, jak byśmy wszyscy urodzili się w piątek, trzynastego...

Ja staram się takie myśli odganiać, bo z nimi ciężko by było żyć. I wierzę, że można działać trochę temu pod prąd...

cdn.
 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI