Twitter

I już właściwie po...

sobota, 8 października 2005

I już właściwie po kampanii… Sądzę, że wśród kandydatów byłam jedyną osobą, która rzeczywiście przyszła z zupełnie innego świata i z zupełnie innym doświadczeniem. Mogę powiedzieć, że ten nie tak długi czas bardzo je pomnożył. To dobry kapitał na przyszłość.

Odbyłam kilkadziesiąt spotkań w całej Polsce. Moi rozmówcy poruszyli tak wiele tematów, że starczy tego i na pokampanijne przemyślenia. I działania. Bo to lepsza odpowiedź: nie gadać, tylko robić.

Zamiast dyskutować o nierównym starcie wiejskich dzieci – na wsi pod Olsztynem założyłam w szkole fundację. Za pieniądze z Nagrody im. Andrzeja Bączkowskiego. Urządziłam tam pracownię komputerową. Ośmiu najlepszym uczniom z gminy już dwukrotnie wręczaliśmy komputery. Zamiast użalać się nad stanem polskiej kultury – wolę wręczać nagrodę literacką „Nike”, której jestem współfundatorską. Nie należę do osób, które siedzą i mówią: Boże kochany, jakie to beznadziejne. Jak jest beznadziejnie, to trzeba to zmieniać.

Pamiętam, jako minister rozpoczęłam restrukturyzację przemysłu lekkiego. Strasznie żałuję, że nie mogłam jej dokończyć. Kiedy ostatnio byłam w Łodzi czy Bielsku, bolało mnie serce. Sektor tekstylny był do uratowania. Dziś mogłam tylko tym kobietom powiedzieć, że najważniejsze jest zorganizowanie miejsc pracy. Bez nich mamy bardzo mały tort do podziału i kto mówi inaczej, obiecuje gruszki na wierzbie. Ale to musi potrwać.

Dziś młode kobiety boją się zajść w ciążę, bo nie wiedzą, czy będą mogły wrócić do pracy. Starsze, które odchowały dzieci i mogłyby aktywnie pracować, narzekają, że nikt nie przyjmie pięćdziesięcioletniej kobiety do pracy. Kobiety w średnim wieku patrzą, jak ich dzieci po skończonych studiach, z dyplomami MBA, muszą wyjeżdżać za granicę za pracą, a tymczasem one chciałyby, żeby zostały w kraju.

Jako osoba, która nie tylko sama tworzy miejsca pracy, ale także reprezentuje małych i średnich przedsiębiorców, czyli ludzi, którzy mogą dać pracę, powiem: to można zmienić. I jestem jak najbardziej wiarygodna. Bo nie tylko o tym mówię, ale też to robię.

Zawsze, gdy zbliża się termin wyborów, do najczęściej poruszanych tematów należy antykoncepcja i aborcja. Wtedy wszyscy idą na barykady i ustawiają się po konkretnej stronie. Jedni są „czerwoni”, drudzy zieloni”. A po wyborach spuszcza się na wszystko zasłonę milczenia. Najbardziej cierpią na tym ubogie kobiety. Dla zamożnych ani antykoncepcja, ani aborcja nie jest problemem. Turystyka aborcyjna kwitnie, środki antykoncepcyjne czekają w każdej aptece. No, może nie każdej, bo część aptek podobno nie chce ich sprzedawać.

Liberalizacja ustawy antyaborcyjnej to jeden z ważnych tematów, skrzętnie zamiatanych pod dywan. Ale najpierw potrzebna jest prawdziwa edukacja seksualna i dostęp do bezpłatnych środków antykoncepcyjnych, a dopiero później dyskusja nad liberalizacją ustawy. A niedawny zakaz Parady Równości w Warszawie to dla mnie dowód, że nie żyjemy w wolnym państwie.

Na spotkaniach wyborczych byłam zasypywana przez panów pytaniami o wojsko. Ale gdy pytałam, czy innym kandydatom na prezydenta – Kaczyńskiemu lub Tuskowi – również zadają to pytanie, przyznawali, że nie. Pragnę ich zapewnić: jestem gotowa do tej roli. Wojsko to ład, porządek i bezpieczeństwo. Bardzo sympatycznie byłoby przejść przed szpalerem wyprostowanych na baczność żołnierzy.

A jeśli prezydentem nie zostanę… Wspólnie z moimi współpracownikami zastanowię się, co zrobić. Jestem już rozpoznawalna, mój program poznały tysiące Polaków. Być może rozważę drogę w kierunku jakichś wariantów politycznych. Może skoncentruję na Konfederacji.

Jestem otwarta na nowe idee, nowe koncepcje, nigdy nie miałam pomysłu, aby iść na emeryturę.

cdn


 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI