Twitter

"Katyń" Wajdy

wtorek, 18 września 2007

Wczoraj byłam na premierze „Katynia” Andrzeja Wajdy. Ktoś mnie spytał, czy mi się podobał. Ale ten film nie może być oceniany w kategoriach podobania się. To nie jest komedia romantyczna… To film szalenie trudny, z ogromnym ładunkiem emocji, dla nas zwłaszcza. Nie z takim pytaniem szłam do kina: czy mi się spodoba czy nie… Raczej ważna była dla mnie kwestia, na ile ta historia wciągnie i będzie interesująca dla kogoś. Najsilniejsza jest oczywiście końcowa scena mordu… Ale ciekawe jest też to, w jaki sposób ci zabici żołnierze służyli całej późniejszej machinie propagandowej – wykopywani raz przez Rosjan, raz przez Niemców. Okropne. I jak te rodziny usiłowały w tym wszystkim dać sobie radę.

Myślę, że waga tematu spowodowała także, że może Wajda nie chciał tego ubrać w jakąś silną fabułę, żeby nie szukać zrównoważenia dla tego, co się tam naprawdę stało. To po prostu dokument epoki i odbieram go raczej w kategoriach filmu dokumentalnego niż fabularnego. Zawiera wprawdzie historie trzech rodzin i przez to inaczej się go ogląda, ale największe wrażenie robi ta część faktograficzna. Są oczywiście świetne role, ale to jest tu jakby kwestia drugorzędna.

Są też pytania: czy ten film dotrze do młodszego pokolenia i czy będzie czytelny na zewnątrz. Czy uda się podzielić naszą historią z tymi, którzy w ogóle nie mają o niej pojęcia. Bo w tym piekielnie zabieganym świecie trudno się przebić przez PR, przez reklamy… Myślę, że tak i uważam, że to jest film, który każdy powinien obejrzeć. Na premierze po jego zakończeniu na sali panowała kompletna cisza. I potem też trudno było o rozmowy… Tak jak po czymś przerażającym…








 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI