Twitter

Zrobiliśmy krok w tył

środa, 17 grudnia 2008

Projekt rządowy był dobrym, ciężko wypracowanym kompromisem. Pracujący Polacy mieli sfinansować emerytury pomostowe tylko tym, którzy wykonują szczególne prace lub pracują w szczególnych warunkach, ściśle określonych przez ekspertów medycyny pracy. Zapłacilibyśmy tylko tym, a nie wszystkim, których związki zawodowe potrafią głośno krzyczeć.

Prezydent, uzasadniając swoją decyzję, mówił, że wetowana ustawa jest niesprawiedliwa. Zadaję pytanie – dla kogo? Rocznie na wczesne emerytury i zasiłki przedemerytalne wydajemy 28 miliardów złotych, tj. połowę wszystkich wydatków na ochronę zdrowia. Każdy z nas płaci na ten cel średnio 2,5 tysiąca złotych rocznie. Prezydent wysłuchał związków zawodowych, które walczą o wcześniejsze emerytury dla miliona pracowników. Dlaczego nie posłuchał 12 milionów pracowników, ktorzy będą musieli teraz za to zapłacić?

Mówimy o kosztach wcześniejszych emerytur, a dlaczego zapominamy o fatalnych skutkach gospodarczych tej decyzji. Gdyby ustawa została wprowadzona, na rynku pracy pozostałoby 600 rys. osób, które rocznie zwiększyłyby produkt krajowy o 50 mld złotych (tyle wydajemy rocznie na ochronę zdrowia). Dzisiaj na 4 pracujących przypada jeden emeryt, a za 20 lat jeden emeryt przypadnie na 2 pracujących. Polskie społeczeństwo się starzeje, a my jeszcze dokładamy emerytów, którzy obciążą budżet państwa. Nie wspomnę już o fakcie skrzętnie przemilczanym, że przy tak krótkim okresie pracy w stosunku do długości pobierania emerytury – mogą być one bardzo niskie – wyniosą np. 40 proc. wynagrodzenia.

W Polsce pracuje zaledwie 28 proc. osób w wieku 55-64 lat. W Szwecji jest to 70 proc., w Niemczech 50 proc., a w Czechach 45 proc. Musimy to zmienić. Dbajmy zatem o ludzi, którzy całe życie przepracowali w trudnych warunkach i nie mają teraz wielu możliwości, aby przystosować się do nowych realiów. Jednak osoby, które zaczęły pracę od 1999 r., są młodzi (np. 30-letni) i powinni swoją drogę zawodową planować na całe życie. Na jaki byt skazuje się człowiek, który przejdzie szybko na emeryturę, ale wiele lat spędzi na marginesie aktywnego życia.

Polska osiągnęła wiele w ciągu pierwszych 20 lat transformacji, mimo to jesteśmy nadal najbiedniejszym krajem w UE, poza Bułgarią i Rumunią. Stoimy dziś przed dylematem: możemy rozwijać się wolniej i na zawsze zaakceptować swoje miejsce w ogonie Europy lub dzięki pracowitości i przedsiębiorczości Polaków doganiać najbogatsze kraje. Nie będziemy bogatsi, siedząc w domu. Nie mamy przecież ropy naftowej ani innych surowców. Naszym kapitałem jest ciężka praca. I w tej sytuacji zabieranie z rynku setek tysięcy ludzi w sile wieku tylko po to, by skazać ich na skromne emeryturki, które dodatkowo obciążą portfel każdego pracującego, to dla polskiej gospodarki strzał w plecy.



 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI