Taką Polskę lubię
czwartek, 14 czerwca 2012
Taką Polskę lubię
Wszędzie, gdzie spojrzeć i ucha przystawić – Euro. Niektórzy zrzędzą na monotematyczność mediów i narzekają na zamknięte ulice, a ja namawiam – szukajmy pozytywów. Przecież to właśnie dzięki temu, że inauguracji turnieju nie dało się przesunąć, mamy nowe drogi, nowoczesne lotniska i dworce, odnowione ulice i kamienice. Polska lśni w deszczu i błyszczy w słońcu. Polscy uśmiechają się i śpiewają na ulicach z radości, a cudzoziemcy dziwią się, jak u nas pięknie, czysto i przyjaźnie. Taka Polskę lubię i chciałabym, by została z nami na stałe. I nie będę ukrywać, że mnie też wciągnęło piłkarskie szaleństwo: jak tylko mogę, oglądam wszystkie mecze. W piątek najpierw świętowałam pierwszy polski gol, potem - gdy w drugiej połowie spotkania drużynie zabrakło ducha walki - miałam stracha, że możemy się posypać. Przecież wtedy jeszcze nikt nie wiedział, jaka to będzie drużyna. We wtorek na Narodowym znów kipiały emocje - niepokój i nadzieja na przemian. W końcu wybuch euforii. Też tam byłam i wiwatowałam na cześć Błaszczykowskiego. Na kilka dni spadł nam ciężar z serca. W międzyczasie - w niedzielę, na złotej Arenie w Gdańsku, w spokoju kontemplowałam spotkanie Hiszpania-Włochy. W sobotę, niestety, obowiązki nie pozwolą mi kibicować naszym na meczu z Czechami, ale wysyłam tam rodzinę. Mam nadzieję, że mąż i wnuczka godnie mnie zastąpią. Ale na ćwierćfinały się wybieram.