Twitter

Pomostówki muszą zniknąć

środa, 3 grudnia 2008

Bardzo popieram ideę reformy, która stanowi jednoznacznie, że w przyszłości ma nie być wcześniejszych emerytur. Wszyscy będziemy pracować do osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego, natomiast niekoniecznie w tym samym zawodzie lub na tym samym stanowisku. I to bez wątpienia jest wyzwanie edukacyjne i mentalne.
Fundamentalnie więc nie zgadzam się ze związkami zawodowymi, które – zamiast szukać sposobów na utrzymanie ludzi jak najdłużej na rynku pracy – żądają, by jak najwięcej z nich wysyłać na wcześniejsze emerytury!
Jacek Rybicki mówi, że emerytury pomostowe mogą wygasnąć tylko wtedy, gdy przestaną istnieć prace w szczególnych warunkach i o szczególnym charakterze. Czyli nigdy! Jeszcze długo samoloty lub lokomotywy nie będą automatycznie sterowane i będą potrzebowały pilotów czy maszynistów. Węgiel wciąż będą wydobywać górnicy, temperatury pieców hutniczych nie obniżymy, a spawanie dwupowłokowych kadłubów musi odbywać się w wymuszonej pozycji.
Społeczeństwo się starzeje i za 20 lat podwoi się liczba emerytów w stosunku do liczby pracujących. Szczęśliwie żyjemy coraz dłużej i dłużej zachowujemy sprawność. Musimy zatem wydłużyć swój okres aktywności zawodowej, aby proporcja liczby emerytów do pracujących dramatycznie nie zmalała. Zgadzamy się, by prawo do wczesnych emerytur miały osoby obecnie 40- i 50-letnie pracujące w szczególnych warunkach lub w pracy o szczególnym charakterze, bowiem często prawo do wcześniejszej emerytury było dla nich decydującym argumentem za podjęciem takiej pracy. Jednak obecni 20- i 30-latkowie, którzy rozpoczynają dopiero pracę zawodową, muszą w przyszłości zmienić rodzaj wykonywanej pracy. Spawacz okrętowy, nie mogąc już pracować w wymuszonej pozycji, może spawać konstrukcje stalowe na budowie. Górnik, który montował pod ziemią obudowy stalowe szybów, może przejść do pracy w budownictwie i montować stalowe szkielety budynków.
Nikt nie powinien przechodzić na emeryturę wcześniej niż w ustawowym wieku 65 lat. Przy takim założeniu kluczowe są nie emerytury pomostowe, ale program 50+, o którym tak lekceważąco wypowiada się Jacek Rybicki.
Jeżeli dla „Solidarności” jest on mało konkretny, nic nie stoi na przeszkodzie, by związek pracował nad jego udoskonaleniem. Dziś projekt jest już w Sejmie, a my wciąż nie znamy postulatów związkowych. Łatwiej wyciągać rękę do rządu po pieniądze na wcześniejsze emerytury, niż wziąć odpowiedzialność za nowe rozwiązania dla starszych pracowników.
To podwójna moralność. Związki walczą o przyznanie setkom tysięcy ludzi wcześniejszych emerytur. Kto ich nie dostanie, będzie obwiniał rząd. Natomiast nie mówią już, że świadczenia te nie mogą być wysokie, że nie da się wypracować godnej emerytury, jeżeli okres pracy nie będzie przynajmniej dwukrotnie dłuższy niż okres jej pobierania. I tu znów rząd będzie winien tego, że skazuje młodych emerytów na skromną egzystencję.

Decydują racjonalne kryteria
Drugi spór dotyczy pytania: Co to są szczególne warunki lub szczególny charakter pracy? Związki postulują, aby określały to kryteria medyczne. I tego się trzymajmy!
Problem polega na tym, że różni eksperci wskazują różne kryteria. W efekcie lista uprawnionych może się wydłużać wielokrotnie.
A przecież idea emerytur pomostowych jest inna. To narzędzie do ochrony osób starszych, które wiele lat pracują w warunkach bardzo trudnych dla organizmu i z racji wieku oraz braku innego doświadczenia nie są w stanie się przekwalifikować.
Natomiast dopuszczalne normy czynników szkodliwych dla zdrowia – promieniowanie, stężenie szkodliwych związków chemicznych czy poziom hałasu – nie mogą być przekraczane na żadnym stanowisku. I nie ma to nic wspólnego z kryteriami przyznawania wcześniejszych emerytur.
Jacek Rybicki chce, by to mechanizm emerytur pomostowych wymuszał na pracodawcach przestrzeganie tych norm. To ryzykowna teza. W dzisiejszym systemie im niższy poziom bezpieczeństwa, tym wyższa składka na ubezpieczenie wypadkowe. I to jest kluczowy mechanizm finansowy.
Poza tym nie można zmuszać ludzi, by tracili zdrowie, pracując w trudnych warunkach, i w zamian otrzymali wcześniejszą emeryturę. System musi umożliwiać im zmianę pracy, nim stan zdrowia ulegnie pogorszeniu.
Zapomina się także, że żyjemy dłużej, jesteśmy zdecydowanie sprawniejsi. Wydłużanie aktywności zawodowej poprawia kondycję psychiczną, fizyczną i intelektualną. Pozwala utrzymać poczucie społecznej użyteczności, wymusza dokształcanie się, pozwala utrzymać wyższy standard życia. To przekłada się na zadowolenie z życia.
Jacek Rybicki mija się też z prawdą albo nie zna ostatecznej wersji ustawy, kiedy twierdzi, że pracodawcy będą zwalniać starszych pracowników, za których przyjdzie im opłacać dodatkową składkę na emerytury pomostowe, i zatrudnią młodych, których system już nie obejmie.
Otóż jest inaczej – dodatkowa składka będzie związana nie z pracownikiem, ale ze stanowiskiem. Za każdą osobę na danym stanowisku będzie odprowadzana wyższa składka. Poza tym podejrzewanie pracodawców, że będą zwalniać doświadczonych pracowników, aby zaoszczędzić niewielką sumę, jest nadużyciem.

Nie można dłużej czekać
Związki zawodowe twierdzą, że ustawa nie jest dopracowana i nie została dostatecznie skonsultowana, dlatego należy utrzymać stary system przez kolejny rok
Przez dziesięć lat prac nad ustawą związki zawodowe pokazały, że bronią interesu uprzywilejowanych grup i nie wyrażają zgody na ograniczanie przywilejów emerytalnych. Przykładem nauczyciele, którzy nie mieszczą się w kryteriach medycznych. Wypalenie zawodowe nie jest bowiem sprawą wieku, ale bardziej frustracji związanej z niską płacą, złymi warunkami pracy (duże klasy, brak pomocy), nieskutecznym systemem dokształcania, negatywną selekcją do zawodu.
Nie powinniśmy zatem oferować im wcześniejszych emerytur, lecz sprawić, by – na przykład – nauczycielka matematyki, która nie jest już w stanie pracować z młodzieżą w wieku dojrzewania, mogła przejść do szkoły podstawowej lub liceum, albo – po kursie rachunkowości – rozpoczęła pracę w księgowości. Celem powinna być również poprawa warunków pracy, by chronić nauczycieli przed wypaleniem.
Już dwukrotnie przedłużaliśmy działanie ustawy o rok. Na dodatek w poprzednich dwóch latach przedłużenie starego systemu pociągało za sobą tylko konsekwencje finansowe, teraz kolejne przedłużenie spowodowałoby podzielenie emerytów na lepszych i gorszych.
Od l stycznia 2009 roku bowiem emerytury wypłacane w ramach nowego systemu będą dokładnie powiązane z wypracowanym kapitałem. Przedłużenie powodowałoby zatem, że kasjerka w wieku 60 lat (według nowego systemu) dostawałaby tyle, ile zgromadziła. Tyle samo otrzymałaby kasjerka z PKP, ale w wieku 55 lat, czyli o pięć lat wcześniej. To byłoby głęboko niesprawiedliwe.
Zarzut niedostatecznych konsultacji uważam za kłamliwy. Po co w takim razie spędziliśmy dziesiątki godzin w zespołach Komisji Trójstronnej, na spotkaniach Prezydium, na posiedzeniach plenarnych? Po co zgodziliśmy się na: prawie dwukrotne powiększenie liczby uprawnionych (wcześniejszy projekt, także PiS z 2007 r., zakładał ok. 140 tyś. uprawnionych); objęcie programem zatrudnionych przed l stycznia 1999 r. (wcześniej obejmował tylko urodzonych przed l stycznia 1969 r.); przywiązanie składki pracodawcy nie do człowieka, tylko do stanowiska i rekompensaty dla osób, które w wyniku zmiany reformy nie nabędą prawa do emerytur pomostowych, ale pracują w szczególnych warunkach lub szczególnym charakterze (są to pieniądze, które podwyższą ich kapitał początkowy, a w konsekwencji podwyższą emeryturę z FUS).
Czy po to, by kończyć dialog na ulicy, w huku petard czy okupując gmachy rządowe? Chyba że wizja dialogu społecznego dla związkowców opiera się na przekonaniu, że konsultacje są wtedy, kiedy konsultujący uzna w całości ich racje. To absurd. Związkowcy mylą dialog społeczny z zasadą liberum veto.

Jak jest gdzie indziej
Możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę występuje w wielu krajach, ale na różnych warunkach. W żadnym kraju grupa uprawnionych do wcześniejszych emerytur nie jest tak duża jak w Polsce. I nigdzie nie można przechodzić na emeryturę tak wcześnie. W Polsce mamy najniższy w Europie wskaźnik zatrudnienia osób w wieku 55-64 lata – 28 proc.
We wszystkich krajach ogranicza się możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę i zmienia się sposób jej naliczania, aby zniechęcić do korzystania z wczesnych emerytur. W efekcie – realny wiek emerytalny podnosi się; w Polsce przeciwnie.

Tort do podzielenia
Polska ostatnich lat jest krajem sukcesu gospodarczego. Ważne, by przy pogarszającej się koniunkturze tego sukcesu nie zmarnować. By nie przejść do stawiania wygórowanych żądań, budzenia oczekiwań nie do spełnienia i sztucznego podsycania konfliktów społecznych.
Jacek Rybicki namawia, by „położyć na stole cały tort, który partnerzy będą mogli w uczciwym dialogu podzielić”. Moim zdaniem ważniejsze jest, by mieć co dzielić. I o tym rozmawialiśmy podczas spotkania z „Solidarnością”, prezentując możliwe scenariusze rozwoju i główne dylematy.
Nigdy nie twierdziliśmy, co Rybicki zarzuca Lewiatanowi, że warunkiem rozwoju kraju jest rosnące rozwarstwienie społeczne. Mówiliśmy, że wedle światowych doświadczeń w dłuższej perspektywie szybciej rosną dochody, także te najniższe, kiedy mniej skupiamy się na ograniczaniu rozpiętości dochodowych, a bardziej na maksymalizowaniu wzrostu gospodarczego (najubożsi i tak, dzięki wyższemu PKB, znacząco poprawiają swoją sytuację finansową).
Oczywiste jest, że tortu nie będzie, jeśli w Polsce ciągle będzie pracowało ledwie 60 proc. tych, którzy powinni pracować. I na tym trzeba dziś skupić dialog, ale to oznacza, że musi on prowadzić do ustaleń, co zrobić, by jak najwięcej ludzi pracowało, a nie, by w Polsce było jak najwięcej młodych emerytów.

PS Zgadzam się z Jackiem Rybickim w sprawie konieczności reformy KRUS-u.

Dr Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, wiceprzewodnicząca Trójstronnej Komisji ds. Spoteczno-Gospodarczych, wiceprezydent BusinessEurope
 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI