Twitter

Oceny gorsze niż rzeczywistość

czwartek, 3 października 2013

Co słychać w Lewiatanie?
- Cały  czas  ciężko  pracujemy,  żeby  i   przedsiębiorcom, i wszystkim Polakom, żyło się lepiej.

To z efektów chyba nie jesteście zadowoleni?
- Dlaczego? Mimo kryzysu w światowej gospodarce i naszego rodzimego spowolnienia, polskie sprawy idą generalnie w dobrym kierunku. Na przykład w lipcu br. po raz pierwszy od wielu kwartałów nastąpiła zdecydowana poprawa Indeksu Biznesu Konfederacji Lewiatan. Moim zdaniem, mamy sygnał przełamania spadkowego trendu i stopniowe wychodzenie z dołka.

Pani optymizm nie ma zbyt wielu zwolenników. Nastroje w kraju są nadal raczej pesymistyczne.
- Polska od lat ma oceny gorsze niż rzeczywistość, a w szczególności oceny w kraju są gorsze, niż zagraniczne. Tymczasem w okresie kryzysu poprawiła się nasza względna pozycja gospodarcza w Europie. Rynki finansowe oraz rządy innych krajów europejskich dostrzegają, że Polska jako prawie jedyna w kryzysowych latach 2008-12 wyraźnie podniosła swój PKB na jednego mieszkańca o prawie 20 proc. Poprawia się też systematycznie pozycja Polski w większości międzynarodowych rankingów. Na przykład w Doing Business awansowaliśmy o 19 pozycji (na 55. miejsce) i to był największy skok na świecie.

Jednak nadal pozostajemy jednym z najbiedniejszych krajów UE. Co powinniśmy robić, żeby awansować do grupy tych najzamożniejszych?
- Dla nas obecny kryzys, to w większej części zjawisko importowane z zagranicy: pasami transmisyjnymi są handel oraz finanse. Ale za obecny stan odpowiadają też czynniki od nas zależne, głównie błędy i zaniedbania w polityce strukturalnej, gospodarczej i fiskalnej.

Skupmy się zatem na nas samych. Co jest naszym problemem, czym powinniśmy się zająć?
- Ważne jest to, czy w ciągu najbliższych dwóch, trzech dekad zdołamy się wybić na poziom zamożności zbliżony do średniej starej Unii. Zależy to właśnie od nas. Potrzebujemy w tym celu dobrej strategii rozwoju i konsekwencji w jej wdrażaniu. Lewiatan od lat wzywa kolejne rządy i związki zawodowe do opracowania takiej wspólnej wizji. Od lat nasza lista postulatów prawie się nie zmienia. Prawdopodobnie zdziwi pana, że na pierwszym miejscu podnosimy konieczność poprawy systemu stanowienia prawa. Naszym
zdaniem, tylko nowoczesny proces legislacyjny, oparty na analizie ekonomicznych korzyści i kosztów każdej proponowanej regulacji oraz bieżących analizach regulacji już stosowanych, przyczyni się do stworzenia ekonomicznie efektywnego systemu gospodarczego, jakiego w tym momencie swojej historii potrzebuje Polska.

Przecież „Ocena Skutków Regulacji" jest już obowiązkowa od lat...
- Tyle że w większości przypadków przeprowadza się ją bardzo powierzchownie. Nie są wykonywane profesjonalne analizy, jaki rzeczywisty wpływ nowa ustawa będzie miała na podatnika, przedsiębiorcę czy obywatela. Kuleje też sam proces konsultacji prawa. Z reguły jest zbyt mało czasu na przygotowanie opinii, bo np. projekt dostajemy w piątek po południu, a termin konsultacji kończy się w poniedziałek. To nierzadki przypadek, który dowodzi tylko powierzchowności konsultacji. Zdarza się, że nasze opinie nie są brane pod uwagę, mimo iż proponowane regulacje dotyczą przedsiębiorców.

Chociaż to właśnie oni generują 70 proc. polskiego PKB?
- Niestety, ten  fundamentalny fakt dość często umyka uwadze rządzących. Dlatego, naszym zdaniem, władze muszą przestać traktować siebie i przedsiębiorców jako dwie antagonistyczne grupy o sprzecznych interesach. Kontakty rząd-biznes nie muszą oznaczać korupcji, lecz - jak to jest w innych krajach - nieustający dialog.

Politycy mówią ostatnio często o potrzebie polityki przemysłowej.
- I tylko mówią. Tymczasem jej brak jest dziś poważną barierą rozwoju gospodarki. Przykład pierwszy z brzegu to energetyka. W tej branży decyzje inwestycyjne realizowane są i przynoszą zwrot w ciągu dziesięcioleci. Dlatego bez wiarygodnej długookresowej strategii rządowej nie będzie poważniejszych nakładów sektora prywatnego. Od lat nie wie on jednak, w co inwestować, ani jakie odnawialne źródła energii uzyskają wsparcie państwa. Nie wie też, kiedy ceny energii zostaną ostatecznie uwolnione. Nie wie, co dalej
z energetyką atomową, z sieciami przesyłowymi i twardym nie wobec unijnej polityki klimatycznej. Nie znamy warunków wydobycia gazu łupkowego, a bez tego stracimy do reszty zaangażowanie inwestorów prywatnych. Kolejne bariery rozwoju gospodarki to absurdalne praktyki w systemie zamówień publicznych, brak stabilności systemu emerytalne-go, nadmiar przepisów i obowiązków administracyjnych do stosowania przez firmy...

Wzywa pani ostatnio do wznowienia dyskusji o naszym udziale w strefie euro, chociaż strefa tkwi w głębokim kryzysie.
- Nie nawołuję, żeby wstępować jutro, tylko żeby o tym dyskutować Polska w strefie euro, to tylko jeden z wątków debaty o Polsce w UE, w Europie, o tym, jaką rolę chcemy w niej pełnić, czy być kreatorem zmian, czy tylko biernym kibicem. W konstrukcji strefy euro, nadzorze finansowym i koordynacji budżetowej rozpoczęto ważkie zmiany. Powinniśmy być przy¬gotowani, żeby podjąć decyzję na czas, bez zbędnej zwłoki.

Będziecie o tym dyskutować podczas zbliżającego się Europejskiego Forum w Sopocie?
- Oczywiście, to jeden z głównych wątków tegorocznej edycji. Do skutecznego przeprowadzenia dyskusji publicznej niezbędne jest oparcie jej na faktach. A tymczasem jedynym kompleksowym dokumentem analizującym wady i zalety udziału w strefie euro jest raport NBP sprzed ponad 4 lat. Debata jest niezbędna i powinna rozpocząć się już teraz.

Skąd się wziął pomysł, żeby Lewiatan organizował międzynarodową konferencję o profilu podobnym do Krynicy czy Katowic? Nie za dużo mamy takich spotkań?
- Czy za dużo? Niech o tym przesądzą ich uczestnicy i partnerzy finansowi. My jesteśmy przekonani, że liderzy biznesu i sektora publicznego w Polsce powinni znacznie szerzej niż dotąd uczestniczyć w debacie o przyszłości Europy, szukać własnych odpowiedzi na najtrudniejsze pytania i proponować je Unii, bezpośrednio konfrontować swoje przemyślenia z liderami biznesu i życia publicznego z pozostałych państw członkowskich. Dlatego wymyśliliśmy EFNI. Zwróciliśmy się z tym projektem do firm-liderów polskiej gospodarki
i otrzymaliśmy ich poparcie oraz wsparcie finansowe. Dlatego organizujemy już trzecią edycję Forum.

Czy EFNI to jednak konferencja biznesowa? Słyszałem opinie, że dużo w niej wątków społecznych, cywilizacyjnych, bardzo ciekawych, ale w niewielkim stopniu dotyczących tego, czym żyją na co dzień przedsiębiorstwa.
- Jeśli się takie opinie pojawiają, to świadczą one, jak dużo jeszcze pracy musimy włożyć w uświadomienie przedsiębiorcom silnego związku ich codziennej działalności z kondycją Unii Europejskiej i reszty świata. Ponad 60 proc regulacji obowiązujących firmy pochodzi z Brukseli. Można oczywiście uczestniczyć w konsultacjach projektów dyrektyw i innych przepisów, ale wtedy jest z reguły za późno, żeby istotny sprzeciw lub poprawki odniosły skutek. Po prostu, Unia to zbyt duży i złożony mechanizm uzgadniania decyzji. Lepiej zatem być u źródeł unijnych projektów legislacyjnych. Temu służą właśnie takie konferencje, jak EFNI. Zanim powstanie przepis, poprzedza go pomysł, nowa idea i debata. Każdy, kto dziś mówi, że jego chata z krają, popełnia wielki błąd. W tym roku zresztą 100 proc tematów EFNI dotyczy gospodarki europejskiej i sposobów jej naprawy.

Na tych innych konferencjach też dyskutuje się o naprawie Unii Europejskiej.
- Nie przeczę. My jednak zajmujemy się wyłącznie tym, co konkretnie trzeba zrobić dla podniesienia konkurencyjności unijnej gospodarki. Dlaczego Europa nie wygrywa światowych rankingów innowacyjności? Gdzie przedsiębiorstwa napotykają największe regulacyjne bariery dla swojego rozwoju? Oto pytania, jakie stawiamy sobie w tym roku. Europejski charakter Forum wynika też ze składu uczestników i panelistów. Wśród tych pierwszych jedna trzecia to przedsiębiorcy i liderzy opinii z krajów UE, a 60 proc z ponad 120 gości zaproszonych do sesji i paneli pochodzi z zagranicy, zresztą nie tylko z Europy, ale i z innych kontynentów. Uważamy bowiem, że dobrze jest spojrzeć na nasze problemy oczami intelektualistów amerykańskich, peruwiańskich czy hinduskich.

Dotychczasowa lista panelistów EFNI prowadzi do wniosku, że macie bardzo wysoki budżet.
- Sądzi pan, że Gorbaczow, Brzeziński, Barber, Genscher, Levy, Verheugen i dziesiątki innych znakomitości obecnych na pierwszej i drugiej edycji otrzymali od nas wysokie honoraria? Rzeczywiście - można ich znaleźć na liście agencji wynajmujących wybitnych speakerów na różne konferencje. Ale do nas przyjechali za zwrot kosztów przelotów i opłacony hotel. Przekonał ich temat oraz rekomendacje przyjaciół Lewiatana.

Co ciekawego znajdzie się w tegorocznym programie Forum?
-Jego podstawą będą trzy sesje plenarne: "Jak wyleczyć Stary Kontynent? Idee i wartości do przezwyciężenia kryzysu", „Gospodarcza architektura nowej Europy. Jak sprawić, by instytucje, zarządzanie i regulacje sprzyjały rozwojowi?" oraz „Nowe technologie a demokracja, społeczeństwo i rynek". Każda z nich będzie następnie pogłębiana podczas 17 paneli dyskusyjnych oraz innych punktów programu. Nowe formy programowe w tym roku to m.in. „Spory nocnych marków" - późnowieczorne, nieformalne debaty z udziałem ekspertów, premiery raportów specjalnych przygotowanych na EFNI, promocje książek panelistów EFNI czy tematyczne debaty śniadaniowe i obiadowe. Na mieszkańców Trójmiasta natomiast tradycyjnie czekają Zatoki Dialogu, podczas których będą mogli skonfrontować swoje poglądy z wybitnymi panelistami Forum.

A kogo możemy się spodziewać w tej grupie?
- Ze   świata   polityki   swój   udział  zapowiedzieli  m.in. Mario Monti, Jerzy Buzek, Giinter Verheugen, Jan Krzysztof Bielecki,   Danuta   Hiibner,  Janusz   Lewandowski,   Henri Malosse, Michał Boni, Marek Belka, Lech Wałęsa. Europejski biznes reprezentować będą Emma Marcegaglia, Michael O'Leary, Ian Hutchins, Arndt Kirchhoff i oczywiście liderzy polskiej gospodarki. Ze świata nauki przybędą m.in. Zygmunt Bauman, Benjamin Barber, Ivan Krastev, Jose Ignacio Torreblanca, John Peet, Clyde Wayne Crews, William Dutton, Michael Stoppard, Samantha Smith. To tylko część naszych tegorocznych gości.

Wywiad z dr Henryką Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan, ukazał się we wrzesniu 2013 r. w magazynie Manager

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI