Twitter

Kryzys strefy euro dotyczy także Polski

środa, 6 czerwca 2012

Artykuł ukazał się w Dzienniku Gazecie Prawnej 31 maja 2012 roku

Od dwóch lat w Europie mamy epicentrum światowego kryzysu finansowego. Oprócz Grecji, najsłabszego ogniwa tego procesu, podatne na wstrząsy wciąż pozostają: Portugalia, Hiszpania, Włochy i Irlandia. W ciągu kilku ostatnich miesięcy sytuacja uległa pogorszeniu. Ryzyko ostrego kryzysu, gwałtownych i chaotycznych zaburzeń w międzynarodowych finansach jest dziś największe od września 2008 roku, czyli od paniki spowodowanej bankructwem banku Lehman Brothers.


Polska, nie należąc do strefy euro, pozostaje na uboczu wydarzeń. Nie mamy bezpośredniego wpływu na decyzje dotyczące kształtu, wielkości i zasad uruchamiania programów pomocowych dla krajów zagrożonych bankructwem. Nie bierzemy udziału w dyskusji nad mandatem niezależnego Europejskiego Banku Centralnego.


Nie powinniśmy jednak zapominać, że kryzys jest też naszym bólem głowy. Jesteśmy ściśle zintegrowani z krajami strefy euro. To one odpowiadają za 55 proc. naszych obrotów towarowych, a banki z udziałem zagranicznym, prawie wyłącznie z krajów UE, stanowią 2/3 naszej bankowości. Z krajami strefy euro łączą nas także masowe kontakty międzyludzkie – turystyka, emigracja zarobkowa, zakupy transgraniczne.


Mimo, ze polska gospodarka radzi sobie stosunkowo dobrze, europejski kryzys finansowy puka i do naszych drzwi. Załamuje się popyt na polskie towary na rynkach południowej Europy, słabnie u naszych bezpośrednich sąsiadów. Wzrost niepewności w finansach europejskich przełożył się na gwałtowne wahania kursów walutowych: w ciągu ostatnich 12 miesięcy złoty stracił do dolara aż 24 proc., w tym aż 11 proc. od końca kwietnia br. To złe wiadomości dla inwestorów w polskie aktywa, importerów oraz kredytobiorców w walutach obcych. Z banków dochodzą też informacje o zmniejszaniu akcji kredytowej.


Obecny okres zaburzeń doprowadził do podważenia zaufania do rynków akcji także w Warszawie. W ciągu ostatnich 12 miesięcy WIG20 spadł o 29 proc. W takiej sytuacji giełda przestaje być dostarczycielką kapitału dla przedsiębiorstw, spółki rezygnują z przeprowadzania ofert publicznych.


Ta atmosfera kryzysu i powszechnych oszczędności jest dla Polski szczególnie niekorzystna jeszcze z jednego powodu: Unia Europejska wkracza właśnie w decydującą fazę negocjacji nowego budżetu, a my jesteśmy przecież jego największym beneficjentem.
Europie grozi załamanie finansów Grecji. Możliwe, że uruchomi to reakcją łańcuchową i – w rezultacie – doprowadzi do zdestabilizowania całej strefy euro. Już 17 czerwca dowiemy się, czy w greckich wyborach parlamentarnych zwycięży rozsądek – koalicja dwóch dotychczas rządzących partii, realizujących plan wyrzeczeń finansowych, czy też Ateny wybiorą skok w nieznane. Być może jeszcze przed lub w trakcie szczytu unijnego 30 czerwca czeka nas formalne bankructwo tego kraju.


Reakcja łańcuchowa może nastąpić i bez impulsu z Grecji. Już teraz działają proste mechanizmy dostosowawcze: kapitał ucieka z miejsc niebezpiecznych. W Grecji, Hiszpanii i Włoszech trwa wycofywanie oszczędności. Ten proces może osiągnąć rozmiary zagrażające przetrwaniu wielu narodowych systemów bankowych. Przy obecnym ograniczonym mandacie EBC w całej UE nie ma takich pieniędzy, aby powstrzymać narastanie kryzysu bankowego.


Nie łudźmy się więc, że możemy przetrwać ten kryzys, zamykając się w naszym polskim zaścianku i nie uczestnicząc w europejskich dyskusjach i próbach naprawczych. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami i biernie przyglądać się, co z nich dla nas wyniknie. Nawet jeśli nie jesteśmy w strefie euro, jej kryzys dotyka nas przecież bezpośrednio.


Chcemy wierzyć, że NBP i KNF mają plany awaryjne dla zapewnienie stabilności finansowej polskiego systemu bankowego w przypadku wystąpienia silnych zaburzeń w finansach międzynarodowych. Chcemy wiedzieć, jak NBP szacuje saldo korzyści i strat z przystąpienia Polski do strefy euro i jaki rząd ma plan działania w tej sprawie.


Chcemy widzieć szybszy postęp w reformach strukturalnych. Doceniamy determinację rządu przy przeprowadzaniu reformy emerytalnej. W dużym stopniu jej zabrakło przy wprowadzaniu składki zdrowotnej od rolników. Ale gdzie jest, zapowiedziane przez premiera, skrócenie czasu oczekiwania na pozwolenia na budowę do 100 dni przy dużych inwestycjach? Gdzie skrócenie czasu postępowań o 1/3? Gdzie postęp w deregulacji? Na razie Polska wciąż pogarsza swoją pozycję w rankingu Doing Business.


Chcemy, by nasze elity polityczne poważnie zajmowały się obroną stabilności polskiej gospodarki Polski.

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI