Twitter

Co kobiety powiedzą premierowi?

piątek, 10 lutego 2012

Wywiad ukazał się w GAZECIE WYBORCZEJ 10 lutego 2012 roku

Z Henryką Bochniarz rozmawiają Leszek Kostrzewski i Piotr Miączyński

W piątek Donald Tusk spotyka się w sprawie ustawy wydłużającej wiek emerytalny z Kongresem Kobiet. Co powie pani premierowi?
Że płacimy wysoką cenę za zaniechania poprzednich rządów. Widać protesty związków, opozycji. Byłoby dużo spokojniej gdybyśmy ustawę wprowadzali wcześniej, kiedy nie było kryzysu. W ramach pakietu Jerzego Hausnera, czy jak rządził PiS. To jest nauczka dla wszystkich polityków. Powiem też premierowi, żeby wyciągnął wnioski z ustawy refundacyjnej i ACTA. Nie da się robić polityki na zasadzie: przygotuję regulacje i ich nie konsultuję, albo rozmawiam tylko z wybranymi.
 

Ma pani dla Donalda Tuska konkretne propozycje?
Emerytury były od zawsze jedną z najważniejszych spraw, którą zajmował się Kongres Kobiet. Członkami kongresu są kobiety aktywne, w sporej części mające ponad 50 lat. One nie są zainteresowane, aby jak najszybciej przejść na emeryturę. Problemem w kraju jest jednak brak pracy dla dojrzałych kobiet i mężczyzn. Chcemy rozmawiać z premierem: co zrobić, aby praca była. Bo co z tego, że podwyższymy wiek, jeśli ludzie zamiast dłużej pracować, wylądują na zasiłkach?
 

To co można zrobić?
Pracę zapewnia wzrost gospodarczy. Na pewno nie wyższe podatki, a przypominam że od lutego podnieśliśmy składkę rentową. Jeżeli teraz jeszcze nie podwyższymy wieku emerytalnego, to mamy prostą drogę do większego bezrobocia.
 

Oczekuje pani rozszerzenia programu 50 plus?
Dziś w dużej mierze nie jest on realizowany. Programy szkoleń realizowane przez państwo nie są kordynowane z pracodawcami, związkami. Odbywa się to ponad naszymi głowami. Nie miałabym nic przeciwko temu, aby takie programy prowadzili także związkowcy. W Wielkiej Brytanii tak zrobił Tony Blair. Dał związkom zawodowym pieniądze i to one przeprowadzały system szkoleń i adaptacji zawodowej dla starszych pracowników.
 

W Polsce też tak mogłoby być?
Dlaczego nie? Wreszcie związki robiłyby pożyteczną rzecz. Wiedzą w końcu, jakie są problemy pracowników
 

Związkowiec miałby wysyłać pracownika na kurs?
Dokładnie. I niech związki zarabiają na tym nawet jakieś pieniądze. Taki program mógłby też przekonać związkowców do poparcia wydłużenia wieku, a nie organizowania bezesensownego referendum poda hasłem „ czy chcesz być zdrowy i bogaty, czy biedny i chory”
 

Inne propozycje dla premiera?
Będziemy proponować premierowi wprowadzenie bonu opiekuńczego. Kobieta i mężczyzna, którzy zajmują się dzieckiem czy starszymi rodzicami będą mogli dzięki bonowi dostawać pieniądze za swoją pracę. Jeżeli nie będą mieli możliwości, aby opiekować się dzieckiem, starszym krewnym, będą mogli dzięki bonowi wynająć opiekunkę
 

Bony miałoby sfinansować państwo?
Bony mogłyby by być wypłacane albo z Funduszu Pracy albo z Funduszu Rezerwy Demograficznej. Byłaby to stała kwota pieniędzy na konkretny cel. I tylko od nas by zależało, co z tym zrobimy. Dzisiaj państwo wydaje, często nieefektywnie miliardy na utrzymanie domów starości, żłobków, domów pobytu dziennego. Jak się popatrzy na te wydatki, bardziej opłaci się wprowadzić bon, niż utrzymywać obecny system. A zapotrzebowanie na usługi opiekuńcze, rehabilitacyjne będzie, bo jak cała Europa starzejemy się. Kobiety i mężczyźni, którzy za opiekę nad swoim dzieckiem czy schorowanym członkiem rodziny będą dostawać pieniądze będą czuć się pełnoprawnymi obywatelami na rynku pracy. Podobny system sprawdza się w Holandii.
 

Kolejne postulaty?
Samozatrudnione kobiety i mężczyźni powinni mieć tak jak osoby na etacie prawo do urlopu wychowawczego i odprowadzonych w tym czasie przez państwo składek emerytalnych od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia naliczanego za poprzedni kwartał. Premier mówi, że chce przeprowadzać zmiany bez dodatkowych kosztów dla budżetu. Trzeba sobie jednak wyraźnie powiedzieć: tak radykalna, systemowa reforma jaką jest podwyższenie wieku emerytalnego nie może się odbyć bezkosztowo, ale pieniądze mogą pochodzić z likwidacji przywilejów emerytalnych, które kosztują ok. 30 mld zł rocznie.
 

Czteroletnia ochrona przed zwolnieniem. Pomaga czy szkodzi najstarszym pracownikom?
Będziemy namawiać premiera do jej zniesienia. To jest sposób na wypychanie ludzi z rynku pracy. Dziś, jeżeli pracodawca ma 50-letnią pracownicę, która niedługo będzie wybierać się na emeryturę nie będzie jej szkolił, a jak osiągnie ona 55 lat to ją zwolni. Bo nie będzie chciał wiązać sobie rąk ze względu na okres ochronny . Przecież nie jest w stanie przewidzieć, w jakiej sytuacji będzie jego firma za 2 czy 3 lata! To samo dotyczy starszego mężczyzny. To działa odwrotnie niż cel, który przyświecał ustawodawcy, czyli zagwarantowanie bezpieczeństwa pracy. To tak samo, jakbyśmy wprowadzili zakaz rozwodów. Czy od tego przybędzie małżeństw? Nie. Ludzie przestaliby się żenić. Za duże ryzyko.
 

Podoba się pani pomysł PSL - wcześniejsza o 3 lata emerytura dla matek za każde urodzone dziecko?
Paweł i Ania, moja synowa mają szóstkę dzieci. To by oznaczało, że synowa ze stażu pracy straci 18 lat. Przez 18 lat nie płaci składek, a będzie pobierała emeryturę przez 216 miesięcy dłużej. To jaką ona będzie dostawać emeryturę? Myślę, że nie będziemy w czasie spotkania z premierem debatować nad tym, czy trzeba przedłużać wiek emerytalny,  tylko jak to zrobić? Kobiety są racjonalne, demografia jest nieubłagalna. Nie mamy innego wyjścia. Jeżeli nic nie zrobimy, kobiety nie będą miały za co żyć na starość. Dziś średnia emerytura to około 1, 5 tys zł, za 20-30 lat będzie to 750 zł. Kto wyżyje za tak małe pieniądze? Emerytura de facto będzie zastępowała zasiłek dla bezrobotnych.Jeżeli nie podniesiemy wieku emerytalnego będziemy musieli podnieść składki emerytalne np. o 300 zł. A to już kompletny bezsens. I bez tego koszty pracy są wysokie. Dyskusja na Kongresie nie będzie łagodna. Kobiety nie będą uprawiać dyplomatycznych gier. I tak powinno być.

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI