Twitter

Bronić tego, co ważne

czwartek, 6 lipca 2006


Dzięki uczestnictwu w integracji europejskiej Polska staje się coraz wyraźniej częścią gospodarki globalnej. Ma to jednak swą cenę. Od Polski oczekuje się, by była liderem transformacji i wiarygodnym partnerem.

Jako przedstawiciele polskiego biznesu spotykamy się tymczasem z coraz liczniejszymi przejawami zaniepokojenia czy nawet irytacji instytucji brukselskich i partnerów biznesowych z powodu wydarzeń i zaniechań interpretowanych jako rozmijanie się z tendencjami europejskimi. Nikt nie czynił Polsce zarzutu z twardego i skutecznego zabiegania o dobry dla nas budżet unijny czy dopłaty dla rolników. To w Unii normalne. Zaniepokojenie i dezorientację partnerów budzi jednak brak m.in. silnych kontaktów najważniejszych instytucji państwa ze strukturami unijnymi, dwuznaczne stanowisko wobec traktatu konstytucyjnego, niewydolność systemu wykorzystania funduszy strukturalnych, bałagan w koncepcjach polityki socjalnej i podatkowej czy niejasność co do perspektyw wejścia Polski do strefy euro. Rządy wszystkich krajów członkowskich UE, a więc i Polska, mają prawo do bardzo zdecydowanej obrony swojego stanowiska. Jednak decyzję taką warto podejmować wtedy, kiedy stanowisko można obronić – lub wtedy, kiedy taka postawa jest wykorzystana do osiągnięcia ustępstw w ważnych dla kraju sprawach. Na początku roku polski rząd zablokował porozumienie w sprawie stawki VAT na niektóre usługi. Miał prawo tak zrobić – kwestie podatkowe podlegają w UE zasadzie jednomyślności. Nie miał jednak do końca racji, bronił bowiem tego, co i tak mogliśmy uzyskać bez awantury, czyli prawa do własnej definicji budownictwa społecznego. Chciałabym mieć nadzieję, że w zamian za zgodę na odblokowanie bardzo ważnej dla wielu krajów kwestii stawek VAT, polski rząd wynegocjował ustępstwa w innych istotnych dla Polski sprawach. Ale nic takiego nigdy nie usłyszeliśmy. I jeszcze jedna sprawa – kwestia koordynacji. Warto zapytać, kto, gdzie i kiedy określa, jakie są priorytety polskiej polityki europejskiej. Nie można każdego tematu traktować jako najważniejszego – takiego, o który będziemy walczyć do końca. A tak z pewnością postrzegają te tematy kolejne ministerstwa. Wydaje się jednak, że powinno istnieć takie centrum decyzyjne, które mogłoby, we współpracy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, ustalać, co jest naprawdę dla nas ważne, a w jakich sprawach możemy akceptować kompromisowe rozwiązania. Nie może bowiem być tak, że każdy minister zawsze walczy o wszystko – inaczej bowiem nasz wewnętrzny brak koordynacji będzie wyraźnie widoczny – a czasem wykorzystywany – przez inne kraje UE.

 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI