środa, 5 listopada 2008
Wałęsa w Klubie 22

Pod koniec listopada nasz kobiecy Klub 22 spotkał się z prezydentem Wałęsą. Zawsze byłam jego wielka fanką, ale to spotkanie utwierdziło mnie jeszcze bardziej, że absolutnie miałam racje w swoich uczuciach do niego. Cieszy, jak widać, że ktoś się rozwija, ktoś się uczy. To była strasznie ciekawa rozmowa, ponieważ myśmy go o wiele rzeczy pytały i takich prywatnych i dotyczących spraw istotnych, jak chociażby, co on będzie robił w Radzie Mędrców. Wydaje mi się, że właśnie to jest osoba, która strasznie dużo się nauczyła. I z jednej strony zachowuje taką swoją świeżość, tak że człowiek nie zawsze wie, co on odpowie, a z drugiej widać, jak też wyciąga wnioski z tego, co mu się przydarzyło, w czym brał udział, jak podchodził do ludzi. Naprawdę, to jest wielka satysfakcja.

Oczywiście największa debata była na temat tego, czy będzie startować w wyborach. Były różne poglądy. Ja osobiście po swoich doświadczeniach z kampanii chciałabym mu zaoszczędzić rozczarowań, natomiast rozumiem, że to jest trochę w myśl zasady „nie chcę, ale muszę”. Moje argumenty były takie: tak strasznie brak nam autorytetów, a zawsze za bezpośredni udział w polityce jest jakaś cena, zwłaszcza w jego sytuacji, że może lepiej pozostać takim obserwatorem, który zabiera głos, ale jednak nie będzie w środku walki. Zwłaszcza, że gdyby była to walka z Kaczyńskimi, to na pewno krew się będzie lała. Ale on ma swoje argumenty, chociaż nie jest to kwestia, żeby się jakoś strasznie do tego garnął. Oczywiście nie wiadomo, jak będzie, więc trzeba na to po prostu poczekać.

Uderzyła mnie duża wstrzemięźliwość Wałęsy, jeśli chodzi o krytykowanie kogokolwiek, łącznie z panem prezydentem czy jego bratem. Był bardzo zdystansowany. To mu się zdarza oczywiście, może tym razem nie było akurat takiej sytuacji, ale wyraźnie widać było, że nie chce w tej sprawie czegokolwiek zaogniać. Chociaż oczywiście ma wyrobioną opinię na ten temat.

Siedziałyśmy tam chyba ze trzy godziny, normalnie część koleżanek po pół godzinie, godzinie ucieka, bo nie jest zafascynowana zaproszonym rozmówcą, a tu pierwszy raz się zdarzyło, że wszystkie – a nie oszukujmy się, były wśród nas mniejsze i większe zwolenniczki prezydenta, ja zaliczam się do największych – siedziały do samego końca i była to naprawdę bardzo żywa rozmowa. Choćby o tym, co było na początku, o relacjach z premierem Mazowieckim. O wielu rzeczach, dotyczących naszej transformacji, jest może jeszcze za wcześnie, żeby rozmawiać. Była tam i Olga Krzyżanowska i Małgosia Niezabitowska, więc osoby, które od samego początku były w tym wszystkim, więc to naturalne, że były różne punkty widzenia. Ale jak się patrzy na wyprowadzenie wojsk radzieckich, na ileś rzeczy, które się wydarzyły, myślę, że rzeczywiści wiele dzięki niemu udało się rozwiązać.

W rozmowie Wałęsa był szalenie przekonujący i miał swoje argumenty, dlaczego tak a nie inaczej się zachowywał, dlaczego wystartował w wyborach, kiedy uważał, że powinien mieć bezpośredni wpływ na najważniejsze sprawy, a stojąc z boku nie mógł tego uzyskać.

Było tyle pytań z naszej strony, a nas tam było aż dwadzieścia pięć, że zrobiło się potem tak późno, że na pytania prezydenta nie było już czasu. Ale te pytania, które chciał zadać, właśnie dotyczące prezydentury, roli w Radzie Mędrców, jakby padły, bo myśmy mówiły, jak my sobie wyobrażamy, co on mógłby tam robić i jak tam zaistnieć jako osoba, która ma jednak ogromne doświadczenia. Nie jest teoretykiem, ale zawsze może do współpracy zaprosić ekspertów i tak pewnie to sobie wyobraża. Natomiast przez to, że ma swoje doświadczenia i ma swoje zdanie, to z punktu widzenia nowych krajów jest to prawdopodobnie najlepsza osoba, jaka mogłaby być. Bo on bez żadnych kompleksów będzie mówił o różnych rzeczach, o których inni nie chcieliby mówić, albo uważaliby, że nie wypada. Z tego punktu widzenia to jest świetna kandydatura. Mam nadzieję, że będzie współpracował z innymi i myślę, że sporo będzie takich ludzi, którzy będą go wspierać, bo tam choćby Lena Kolarska oferowała mu swoje wsparcie.

Klub 22 to absolutnie coś unikatowego. Im dłużej jesteśmy ze sobą, tym bardziej jesteśmy o tym przekonane. Spotykamy się już prawie siedemnaście lat. Mało instytucji przetrwało taki okres naszej transformacji, do tego bez żadnej formy prawnej, bez żadnych właściwie obowiązków poza comiesięcznymi spotkaniami. Jak się popatrzy na nasz skład, to grupa jest tak różna w swoich poglądach na prawie wszystko, że to jest niesamowite, że to się nie rozwaliło przez te lata, kiedy przytrafiały się różne zawieruchy. A są tu kobiety tkwiące bezpośrednio w polityce, dziennikarki reprezentujące różne media, z jednej strony jest Nina Terentiew, z drugiej Bożena Walter, i że mimo tych wszystkich różnic ciągle jest to takie żywe. To jest fascynujące: zobaczenie tak różnych kobiet, z tak różnym podejściem do różnych spraw, które od siedemnastu lat się spotykają, dyskutują, zapraszają gości; różnią się, ale to im nie przeszkadza się lubić.

W przyszłym roku wyjdzie książka o klubie, Bożena Wawrzewska już ją kończy.