Twitter

Nie podcinać tej gałęzi

poniedziałek, 1 maja 2006

Ministerstwo Finansów zaplanowało znaczące ograniczenie działalności gospodarczej w formie samozatrudnienia.

Do tego zmierza bowiem nowa definicja działalności gospodarczej, która została przedstawiona w projekcie zmian ordynacji podatkowej. Inicjatywa MF jest zasadniczo słuszna – zmierza do eliminacji pozornego samozatrudnienia, czyli zjawiska oszukiwania i fiskusa, i ZUS-u. Jednak jej skutki mogą być bardzo szkodliwe.

Samozatrudniony, czyli bardziej odpowiedzialny Samozatrudnienie to inaczej praca na własny rachunek, zarządzanie jednoosobową firmą. Ta forma prowadzenia działalności gospodarczej jest podstawą rozwoju przedsiębiorczości i najlepszym sposobem zwiększenia zatrudnienia. Samodzielna działalność gospodarcza – nawet jednoosobowa – zmusza do stałego poszerzania wiedzy o rynku, podatkach, a przede wszystkim kształtuje poczucie odpowiedzialności, którego często brakuje pracownikom najemnym. Następnym krokiem w rozwoju takich firm może być zatrudnianie innych pracowników i rozbudowa przedsiębiorstwa. Oczywiście nie wszyscy samozatrudnieni staną się z czasem pracodawcami. Wielu będzie świadczyło różnego rodzaju usługi indywidualnie. W dzisiejszej gospodarce, która wymaga coraz dalej idącej specjalizacji, elastyczności, tworzenia zespołów do realizacji pojedynczych projektów, tacy „wolni strzelcy” są niezbędni.

Obniżanie przez zwalnianie
Coraz częściej jednak samozatrudnienie kojarzone jest z praktyką stosowaną przez niektórych pracodawców, którzy rozwiązują z pracownikami umowy o pracę i zlecają im wykonanie tych samych zadań jako firmom zewnętrznym. Jest to naganna praktyka i nie można jej pochwalać. Jednak trzeba wniknąć głębiej w jej przyczyny. Dlaczego firmy i pracownicy wybierają tę formę współpracy? Wszyscy znamy odpowiedź: bo jest tańsza. Moim zdaniem jest tylko jeden sposób pozwalający skutecznie ograniczyć pozorne samozatrudnienie: trzeba obniżyć pozapłacowe koszty pracy i zwiększyć elastyczność prawa pracy. Dziś pracodawca, wypłacając pracownikowi 100 zł, musi dodatkowo zapłacić blisko 80 zł w postaci podatków i składek na różnego rodzaju fundusze. Ale to nie wszystko, dochodzą jeszcze odprawy, urlopy, chorobowe oraz wynagrodzenie w czasie przestoju firmy w przypadku braku zamówień. Nic więc dziwnego, że wielu przedsiębiorców zmuszonych do obniżania kosztów decyduje się na zwolnienie części pracowników i podpisanie z nimi umów o świadczenie usług, pozostawiając jedynie pracowników kluczowych, których wiedza i lojalność są firmie niezbędne. Jeszcze raz podkreślam, że wraz z całą Konfederacją Pracodawców Prywatnych Lewiatan nie pochwalam nadużywania swobody działalności gospodarczej do omijania przepisów prawa pracy. Zdecydowanie różnimy się jednak z Ministerstwem Finansów w poglądach dotyczących przyczyn tego zjawiska i sposobów jego ograniczania. Koncentrując się na patologii, naszym zdaniem marginalnej w stosunku do skali samozatrudnienia, rząd zaniedbuje promowanie rzeczywistej pracy na własny rachunek, która stanowi podstawę rozwoju przedsiębiorczości, jest jednym z efektywnych sposobów zwiększenia zatrudnienia i jednocześnie narzędziem rozwoju rynku usług oraz elastycznego rynku pracy.

Nie wylać dziecka z kąpielą
Tymczasem już dziś kodeks pracy wyłącza możliwość nadużywania samozatrudnienia jako alternatywy dla stosunku pracy. Ponadto każdy pracownik ma prawo wystąpić do sądu pracy z wnioskiem o stwierdzenie istnienia stosunku pracy. Dodatkową ochronę zapewnia przymuszonym do samozatrudnienia Państwowa Inspekcja Pracy, która sama może wystąpić z podobnym wnioskiem w imieniu pracownika. Co to znaczy? Że w naszym systemie prawnym już funkcjonują wystarczająco mocne narzędzia ochrony pracowników przed przymusem samozatrudnienia. Dodatkowe, nadmiernie restrykcyjne sankcje w prawie podatkowym przyniosą negatywne skutki dla wzrostu gospodarczego. Dziecko zostanie wylane razem z kąpielą, a chyba nie o to chodzi?
 

Konfederacja LewiatanStowarzyszenie Kongres KobietEFNI